Już nie metalowy, a z tworzywa sztucznego – aparat ortodontyczny w ostatnim czasie zmienił się diametralnie. Zamiast zamków, łuków i ligatur – nakładki z tworzywa oraz attachmenty czyli zaczepy. Różnica jest zauważalna na pierwszy rzut oka. Natomiast ciągle rozwijające się systemy leczenia alignerami dążą do tego, by różnic w zakresie leczonych wad zgryzu nie było żadnych. Obecnie nakładki mogą zastąpić tradycyjny, metalowy aparat w terapii wad zgryzu wszystkich trzech klas.
Diastema, szparowatość i stłoczenie zębów
Wspólną cechą tych nieprawidłowości zgryzu jest zaburzona odległość między koronami klinicznymi zębów (czyli ich widoczną „białą” częścią) w łuku. Są one nie tylko problemem w wymiarze estetycznym, ale także wpływają na zdrowie jamy ustnej.
– Przy stłoczeniu zębów, co oczywiste, trudno o ich właściwą higienę. Nie będziemy w stanie prawidłowo doczyścić przestrzeni międzyzębowych, wspomagając się nawet cienką nitką dentystyczną. Stłoczenie predysponuje więc do próchnicy, a ponadto do groźnych stanów zapalnych dziąseł oraz choroby przyzębia czyli paradontozy. Tak jak przy wielu wadach zgryzu, tak i tej nieprawidłowości mogą towarzyszyć zaburzenia w funkcjonowaniu stawów skroniowo-żuchwowych. Z kolei przy zębach odseparowanych również cierpią dziąsła, które mogą być podrażniane podczas jedzenia – charakteryzuje nieprawidłowości lek. dent. Magdalena Michałkowska z Medicover Stomatologia.
Szparowatość zębów może wynikać także ze zbyt małych koron zębów, co przy normalnej szerokości łuku zębowego daje efekt zbyt szerokiego ich rozstawu.
– Inną nieprawidłowością zgryzu, która występuje dość powszechnie, jest diastema. Może pojawić się w wieku dziecięcym i nazywana jest wtedy fizjologiczną, bo wynika z procesu wyrzynania się zębów stałych oraz rozwoju szczęki i żuchwy. Z czasem powinna ulec naturalnemu zamknięciu, jeśli jednak tak się nie dzieje, najczęściej do decyzji pacjenta pozostaje, czy będzie niwelowana, czy nie. Jest ona głównie problemem estetyki, a w dodatku dla niektórych osób, jak aktorzy czy modelki, stanowi swoisty wyróżnik. Zarówno ta wada, jak i pozostałe związane z rozstawem zębów w łukach, kwalifikują się do leczenia nakładkami ortodontycznymi – opisuje dentystka.
Do leczenia nakładkowego kwalifikuje lekarz dentysta na podstawie przeprowadzonej diagnostyki. Wygląda ona podobnie, jak przy kwalifikacji do leczenia tradycyjnym aparatem, jednak całość planowania leczenia odbywa się w oparciu o nowoczesne techniki cyfrowe i obejmuje m. in. komputerową wizualizację efektu leczenia 3D.
Przodozgryz i tyłozgryz
Przodozgryzem określamy stan, w którym w wymiarze przednio-tylnym, występuje szpara pomiędzy zębami i zęby dolne wysunięte są do przodu przed zęby górne. Odwrotną sytuacją jest tyłozgryz, kiedy to zęby dolne są cofnięte w stosunku do zębów górnych. Te wady mogą występować w różnym stopniu, a także łącznie z innymi wadami ortodontycznymi.
– Niewiele osób wie, ale część wad zgryzu to efekt nie tylko genetyki, ale złych nawyków w dzieciństwie. Może do nich prowadzić oddychanie przez usta, ssanie kciuka, smoczka, wypychanie języka, czy nawet zła pozycja podczas snu w łóżeczku. Brak interwencji ortodontycznej w młodych latach będzie skutkował utrwaleniem się, a nawet pogłębieniem wady. Skorygowanie wad zgryzu jest często konieczne, aby zapobiec późniejszym problemom. Mowa tu m.in. o trudnościach w wymowie, w jedzeniu, także o bezdechu sennym, bólach głowy i problemach w obszarze stawów skroniowo-żuchwowych, ale również o nadmiernym starciu czy kruszeniu się zębów – mówi ekspertka Medicover Stomatologia.
Wady tego rodzaju można zakwalifikować do leczenia nakładkowego i osiągnąć dzięki temu jeszcze lepsze rezultaty. Decyzja o wyborze aparatu – tradycyjnego czy nakładkowego – będzie należała do pacjenta, gdy lekarz stwierdzi, że przyniosą one tożsame efekty lecznicze.
Zgryz otwarty i głęboki
To kolejne wady zgryzu, dotyczące wymiaru pionowego, w leczeniu których mogą zostać wykorzystane alignery. Zgryz otwarty to sytuacja, gdy zęby górne i dolne nie kontaktują się ze sobą przy swobodnym zamknięciu jamy ustnej, najczęściej w odcinku przednim. W zgryzie głębokim natomiast odwrotnie: zęby górne przednie zakrywają nadmiernie lub w całości zęby dolne.
– Rolą aparatu jest przywrócenie prawidłowej okluzji, czyli tego, w jaki sposób łuki zębowe się ze sobą stykają. Właściwa okluzja ma znaczenie dla funkcji żucia, mowy, prawidłowej pracy stawu skroniowo- żuchwowego i samej kondycji zębów. Zęby ustawione poprawnie w łuku, we właściwych relacjach wzajemnych, nie ścierają się nadmiernie – wyjaśnia lek. dent. Magdalena Michałkowska i dodaje: – Dla wielu osób motywacją do korekty wad zgryzu są względy estetyczne: chcemy mieć ładne, równe zęby, ale jako lekarze musimy zwrócić przede wszystkim uwagę na zdrowie jamy ustnej i konsekwencje, jakie niesie ze sobą brak korekty zgryzu, a tych jest sporo!
Zgryz krzyżowy i przewieszony
Te wady zgryzu to tzw. transwersalne, czyli dotyczące zaburzeń w wymiarze bocznym. Zgryz krzyżowy oznacza sytuację, w której zęby dolne zamiast być schowane pod zębami górnymi, wystają ponad nie w nagryzie odwrotnym. Z kolei zgryz przewieszony dotyczy sytuacji odwrotnej, czyli, kiedy zęby górne nadmiernie wiszą nad dolnymi i nie kontaktują się z nimi prawidłowo. Taka sytuacja może dotyczyć pojedynczych zębów lub całych grup.
– Są to wady zgryzu trudne do leczenia, ponieważ towarzyszą im asymetrie kształtu łuków zębowych. Wymagają one bardzo zindywidualizowanego podejścia do problemu, selektywnych ruchów zębowych, precyzyjnego zaprojektowania leczenia tak, żeby przywrócić właściwą harmonię uśmiechu. Tutaj także takie możliwości daje projektowanie komputerowe leczenia nakładkowego – opisuje dentystka.
Predyspozycje do wad zgryzu można odziedziczyć po rodzicach. Genetyka decyduje o kształcie i wielkości szczęki oraz żuchwy, tempie wyrzynania się zębów, także o grubości szkliwa je pokrywającego. Niebagatelny wpływ mają także zęby mleczne, które stanowią podporę dla wyrzynających się zębów stałych. Przedwczesna ich utrata może skutkować tym, że nowe zęby po prostu będą wyrastały krzywo lub nawet wcale, rozwijając się w kości. Najczęstszą jej przyczyną jest próchnica.
Poprawa estetyki uśmiechu, protetyka
O tym, czy uśmiech jest ładny, decyduje szereg czynników; wśród nich są kolor i kształt zębów, harmonijne ustawienie ich w łuku, przebieg linii dziąseł, wygląd warg, proporcje, ale też symetryczny układ wszystkich elementów. W przypadkach gdy nie ma wskazań zdrowotnych do prowadzenia leczenia za pomocą aparatu, ale występują mankamenty estetyczne, także możliwe jest użycie alignerów.
– Nakładki sprawdzą się w korekcie wad zgryzu, ale również w poprawie estetyki uśmiechu. Niektóre drobne wady obejmujące pojedynczy ząb czy zęby nie mają większego znaczenia dla zdrowia jamy ustnej, ale już istotnie wpływają na samoocenę pacjenta. Można je skorygować alignerami, które są łatwiejsze w higienie, można je ściągnąć do szczotkowania czy do jedzenia, ale też wizyty kontrolne planujemy rzadziej. Leczenie będzie też zdecydowanie krótsze w porównaniu z aparatami stałymi. Trzeba pamiętać, że zawsze o wskazaniach do wyboru konkretnego rodzaju aparatu poinformuje nas lekarz – mówi ekspertka Medicover Stomatologia.
Nakładki ortodontyczne mogą być także zastosowane przed leczeniem protetycznym, by uzyskać odpowiedni układ zębów w łuku, stworzyć odpowiednią przestrzeń na koronę, czyli prawidłowe warunki do odbudowy protetycznej.
– Utrata nawet jednego zęba w łuku to konsekwencje narastające z czasem. Sąsiadujące z luką zęby mogą się przekrzywiać wskutek braku wsparcia bocznego, a nawet wydłużyć szukając kontaktu z zębem przeciwstawnym. Będą przez to bardziej podatne na utratę, ale też kolejne zęby mogą się szybciej ścierać w efekcie rosnącej siły nacisku przy przeżuwaniu. Nie zwlekajmy zatem ani z uzupełnianiem ubytków i braków zębowych, ani też z konsultacją ortodontyczną – podsumowuje lek. dent. Magdalena Michałkowska.
Możliwości stosowania nakładkowych aparatów są coraz szersze i z powodzeniem zastępują one leczenie aparatami tradycyjnymi. Z punktu widzenia pacjenta istotne są też aspekty związane z codziennym funkcjonowaniem z alignerami oraz czas leczenia – a ten szacunkowo jest nawet o ⅓ krótszy.