Objawy, które świadczą o nieświadomym zgrzytaniu zębami, trudno rozpoznać. Często są zwodnicze i mogą się kamuflować pod zupełnie innymi. Ból twarzy, okolic oka, uszu, szumy i piski uszne, migrenowe bóle głowy, ból karku, kręgosłupa szyjnego i obręczy barkowej. Nie sposób je jednoznacznie skojarzyć z tą właśnie dolegliwością. Zgrzytanie czy zaciskanie zębów jest nieświadome i mimowolne, a do tego niektórym dokucza także podczas snu.
Bruksizmu się nie leczy
Choć trudno w to uwierzyć, to jest… fakt. Bruksizm nie jest chorobą, więc nie mówimy o leczeniu, a terapii. Samo zgrzytanie czy zaciskanie zębów to parafunkcja narządu żucia, co oznacza wykorzystanie go do innego celu niż mu właściwe (np. przeżuwanie, mowa, śmiech).
– Uznaje się, że jedną z przyczyn bruksizmu jest stres, napięcie emocjonalne, nadmierne pobudzenie, również to wywołane chemicznie, czyli przykładowo używkami, jak nikotyna, kofeina i alkohol. Terapia bruksizmu powinna być ukierunkowana na eliminację tych czynników: wizyta u psychoterapeuty, zmiana trybu życia, nawet zmiana pracy. Z drugiej strony stres jest nierozerwalną częścią życia i, eliminując jeden stresor, szybko pojawia się w jego miejsce inny. Mało tego: do bruksizmu predysponuje również typ osobowości. Osoby ekstrawertyczne czy neurotyczne będą częściej zaciskały czy zgrzytały zębami – objaśnia fizjoterapeutka stomatologiczna mgr Justyna Walczewska z Medicover Stomatologia.
Terapia bruksizmu zakłada podejście wielopłaszczyznowe, a zatem m.in. radzenie sobie ze stresem, ale też wizyty u konkretnych specjalistów. Jednym z etapów jest konsultacja z fizjoterapeutą stomatologicznym, w tym ćwiczenia, a innym, równie ważnym, naprawa „zniszczeń” u dentysty. Nie ma uniwersalnej recepty na pozbycie się dolegliwości. U części osób pojawia się i mija ona samoistnie, a niektórzy walczą z nią na wiele sposobów i wielopłaszczyznowo.
„Bruksizm mnie nie dotyczy”
Dla połowy populacji to fakt, a dla połowy – mit. Problem w tym, że przejście do grupy „mit” jest często płynne, szybkie i niedostrzegalne.
– Takie stwierdzenie często pada z ust osób, które nie wiedzą, czym jest bruksizm i jak się objawia. Niestety, po poznaniu szczegółów szybko muszą zweryfikować swoją opinię. Szacuje się, że co trzecia osoba zmaga się z tym problemem, ale po opisaniu objawów nawet powyżej 50% deklaruje, że ich on jednak dotyczy. Świadomość problemu w tym przypadku jest szczególnie ważna – podkreśla fizjoterapeutka.
Jeśli sami nie zauważamy zaciskania czy zgrzytania zębami, ani nie powie nam o tym ktoś bliski, to dowiemy się dopiero od dentysty na wizycie kontrolnej. Co go zaniepokoi? Ukruszone, starte brzegi zębów, pęknięcia na szkliwie, ubytki klinowe, nadwrażliwość, szybko zużywające się wypełnienia i ból: okolic zdrowych zębów, stawów skroniowo-żuchwowych przy dotyku, „klikanie” w szczęce, problemy z szerszym otwarciem ust.
Nie każde zgrzytanie zębami to bruksizm
To fakt. Nie zawsze, gdy nieświadomie zgrzytamy zębami lub nawet obserwujemy u siebie powiązywane z nim objawy, oznacza od razu, że doświadczamy bruksizmu. W tym konkretnym przypadku jest to dolegliwość o podłożu psychosomatycznym, a więc wywołuje ją stres czy napięcie. W innych przypadkach zgrzytanie zębami powodujące ból i niszczenie zębów jest wynikiem m.in. wad zgryzu lub dysfunkcji w obrębie stawów skroniowo-żuchwowych. Jak odróżnić jedno od drugiego? Dokładną diagnostyką stomatologiczną. Coraz częściej standardem jest palpacyjne badanie stawów, sprawdzanie, czy działają prawidłowo, czy zęby kontaktują się poprawnie oraz diagnostyka RTG.
Z bruksizmem do dentysty
Fakt, ale nie do końca. Terapią bruksizmu powinien się zająć przede wszystkim zespół specjalistów, który składa się z fizjoterapeuty stomatologicznego, dentysty, ale też logopedy, psychologa czy psychiatry.
– Jeśli już wykluczyliśmy inne przyczyny niejasnych bólów głowy, byliśmy u neurologa, z bólami ucha u laryngologa, to na pewno trzeba wybrać się do dentysty. Sprawdzi on, czy nie ma aktywnego stanu zapalnego w zębach lub innych przyczyn mogących powodować dolegliwości. W zakresie terapii bruksizmu może zalecić szynę relaksacyjną do zakładania na noc, która ochroni zęby przez ścieraniem. Tu należy zaznaczyć, że działa ona tylko na objaw, lecz nie niweluje problemu. W skrajnych przypadkach może zalecić terapię toksyną botulinową, która rozluźnia mięśnie odpowiadające za zgrzytanie. To też rozwiązanie tymczasowe, więc nie pozbędziemy się problemu na stałe i należy okresowo ponawiać podanie preparatu. Co najważniejsze, dentysta zajmie się naprawą zniszczonych zębów i ewentualnie leczeniem dziąseł. Jednym ze skutków bruksizmu są bowiem recesje dziąsłowe – opisuje ekspertka Medicover Stomatologia.
Rola fizjoterapeuty stomatologicznego jest tu jednak niezastąpiona i wykracza daleko poza pracę z „winowajcą”, czyli nadmiernie pobudzonymi mięśniami żucia. Tu do człowieka jako precyzyjnego mechanizmu złożonego z wielu zależnych od siebie elementów podchodzi się całościowo.
– Fizjoterapeuta ocenia postawę ciała, jak układają się poszczególne segmenty układu kostnego, stawy, także jak utrzymujemy głowę, nawet: jak pracuje język. Głowa przez cały dzień pochylona nad smartfonem to zaciśnięte zęby, a więc ryzyko zgrzytania i kolejnych napięć, a to z kolei prowadzi do ciągłego bólu – opisuje mgr Justyna Walczewska i dodaje: – W terapii bruksizmu stosuje się m.in. terapię manualną, co oznacza masaż relaksujący napięte partie mięśni twarzy, okolic stawów skroniowo-żuchwowych, również kinezjoterapię z użyciem taśm i terapię punktów spustowych. Bardzo ważnym elementem terapii jest nauka autoterapii czyli ćwiczenia i zalecenia, które pacjent realizuje na co dzień. Prowadzenie ćwiczeń jest skuteczną i sprawdzoną metodą rozluźnienia hipotonii mięśni oraz zmniejszenia bólu.
Istnieje bruksizm dzienny i nocny (senny)
Fakt. O bruksizmie nocnym mówi się częściej, bo jest dolegliwością, która zaskakuje, a w dodatku trudno ją zarówno badać, jak i kontrolować. Podczas snu nie jesteśmy świadomi, jakie ruchy wykonuje szczęka lub, że długo pozostaje w napięciu. Jednak bruksizm nocny (lub senny) jest rzadszy nawet dwa razy niż bruksizm dzienny.
– Bruksizm, choć znany od dekad i będący w spektrum zainteresowań nawet Sigmunda Freuda, nie doczekał się szeroko zakrojonych badań, opieramy się tylko na opracowaniach z badań prowadzonych na małych grupach. Wynika z nich, że senny bruksizm dolega, zaokrąglając, około 10–15% populacji, z kolei ten dzienny: 20–30%. Z tym że bruksizm nocny powinien być nazywany „senny”, bo nie zawsze śpimy nocą, a jego cechą jest pojawianie się najczęściej w I i II fazie non-REM – opisuje fizjoterapeutka.
Bruksizm nie jest klasyfikowany jako choroba, co może uśpić czujność, jednak skutki, jakie ze sobą niesie, mogą być poważne, łącznie z rozległym zniszczeniem zębów – a to już leczyć trzeba.