Uwaga na jawbreakery! Słodkie, gigantyczne kulki groźne dla zdrowia zębów dzieci Opublikowano 25 paźdźiernika 2022
Są kolorowe, wielkości piłeczki do ping-ponga lub piłki… do tenisa i nie bez powodu nazywa się je jawbreakerami, czyli „łamiszczękami”. Olbrzymie cukierki, które można bez trudu za parę złotych kupić w sieci, stają się coraz popularniejsze wśród dzieci. To jednak budzi przerażenie wśród dentystów. Powód?

Twoje dziecko prosi o zakup kolorowego jawbreakera? Uważaj! W sieci pojawiły się twarde cukierki rozmiarów piłek do ping-ponga lub tenisa, po które najmłodsi sięgają coraz chętniej. Ich popularność nakręcają internetowe filmiki. Niestety, zabawa takim cukierkiem może źle się skończyć – przestrzegają dentyści!

– Już próba rozgryzienia niewielkiego, ale za to bardzo twardego cukierka, na przykład landrynki, dropsa czy lizaka, może spowodować uszkodzenie zębów i wymagać interwencji dentysty. Tymczasem w przypadku „łamiszczęk” mamy do czynienia z prawdziwymi cukierkami-potworami – mówi dr n. med. Piotr Rożniatowski, stomatolog z Medicover Stomatologia Plac Konstytucji w Warszawie.

– Wkładając do ust tak dużą słodko-kwaśną kulę, dziecko naraża swoje zęby przede wszystkim na mechaniczne uszkodzenie tkanek zmineralizowanych, w tym głównie na pęknięcie szkliwa. Często jest ono niezauważalne gołym okiem, ale konsekwencje mogą być naprawdę poważne – mówi.

Jakie konkretnie? – Przede wszystkim pęknięte powierzchniowo szkliwo jest zdecydowanie bardziej osłabione, co przy kolejnym kontakcie z jawbreakerami lub inną twardą przekąską może doprowadzić do głębszych uszkodzeń, w tym nawet do złamania korony – wyjaśnia stomatolog. 

To jednak nie koniec problemów. Nieleczone spękania niosą za sobą wiele powikłań. Przede wszystkim dziecko może uskarżać się na nagły przeszywający ból, który pojawia się z reguły przy piciu zimnych lub bardzo gorących napojów, a nawet przy nabieraniu powietrza, co jest skutkiem odsłonięcia unerwionej zębiny. Powszechnie nazywamy to nadwrażliwością.

Co więcej, spękane szkliwo otwiera drogę bakteriom do wnętrza zęba, a więc może być czynnikiem przyspieszającym rozwój próchnicy i jej powikłań. Konsekwencje to nawet narażenie dziecka na m.in. zapalenie miazgi czy złamanie tkanek zęba.

„Łamiszczęki” mogą jednak powodować znacznie więcej problemów.

– Dzieci sięgające po jawbreakery ryzykują bolesnymi uszkodzeniami innych struktur narządu żucia. Częste nagryzanie ekstremalnie twardego cukierka z dużą siłą, żeby ten się rozpadł, może negatywnie wpłynąć m.in. na stawy skroniowo-żuchwowe i mięśnie żucia, przyczyniając się m.in. do rozwoju napięciowego bólu głowy, a nawet bólu twarzy i szyi – dodaje dr Piotr Rożniatowski.

Jest jeszcze jeden problem, na który zwracają uwagę dentyści. Większość tego typu cukierków zawiera sporą dawkę kwasku cytrynowego, by nadać im kwaśny smak. Ich jedzenie, zwłaszcza w nadmiarze, może przyczynić się do rozwoju erozji szkliwa.

– Dieta nie pozostaje bez wpływu na kondycję zębów. Jeśli nagle pojawi się w niej taka „kwasowa bomba”, która długo się rozpuszcza i przy tym znacząco obniża pH w jamie ustnej, to może przyczyniać się do niemałych problemów. Kwaśne środowisko sprzyja demineralizacji wierzchniej warstwy szkliwa, a co za tym idzie: powstaniu niepróchnicowych zmian erozyjnych – tłumaczy stomatolog.

Są one bardzo charakterystyczne. Mają postać gładkich, błyszczących i płaskich ubytków o twardej strukturze. W przypadku czynników dietetycznych pojawiają się najczęściej na powierzchniach przedsionkowych zębów przednich szczęki, a później, w zaawansowanych przypadkach, także na powierzchniach żujących i guzkach zębów tylnych. U pacjentów z zaawansowanymi zmianami można zauważyć, że zęby – szczególnie te położone z przodu – stają się bardziej matowe i cieńsze. 

– Podobnie jak w przypadku spękania szkliwa, tak i tu dziecko może uskarżać się na ból wskutek nadwrażliwości. Osłabiony kwasami ząb reaguje w kontakcie z ciepłymi i zimnymi czynnikami, a także podczas codziennego szczotkowania. Niepodjęte w porę leczenie może doprowadzić do narastania dolegliwości bólowych i znaczącego wzrostu ryzyka rozwoju chorób miazgi – podsumowuje ekspert Medicover Stomatologia.

To kolejny, po m.in. jedzeniu zamrożonego miodu, spiłowywaniu zębów pilniczkiem do paznokci i robieniu „aparatu ortodontycznego” z kawałka drutu, trend, który nie ma nic wspólnego ze zdrowiem, a może tylko przysporzyć problemów. W sieci znajdziemy też wiele kanałów prowadzonych przez specjalistów, gdzie dziecko ciekawe świata dowie się, jak właściwie dbać o zęby.

Przypisane branże